Tak mnie zastanawia ,że aż muszę zapytać
skąd miałaś taką wiedzę o żółwiach i to od 12 lat? Zwykle gady siedzą na podłodze i wcinają kocią karmę a Ty to taka perełka w sumie jesteś
I jeszcze to zimowanie 
No z tą perełką to nie przesadzajmy

co do wiedzy to poczytałam trochę na stronach internetowych i korzystam z książki R. Praschag pt. „Żółwie lądowe” (dla zainteresowanych posiadam tą książkę). Chcieliśmy, żeby Todzia miała warunki jak najbardziej zbliżone do naturalnych, dlatego zdecydowaliśmy się od wiosny do jesieni trzymać ją na wolnym wybiegu, raczej nie miało by to sensu mając ogród aby żółwica siedziała w terrarium. Pisałam już i chyba się powtarzam

, że pogoda jest wspaniałym wyznacznikiem potrzeb żółwia, np. gdy w lato trafi się jakiś brzydki dzień, pada, ona to wyczuwa moim zdaniem bo jest tak zakopana w swojej skrzyneczce, że nie śmiem jej wyciągać. Nie zmuszam jej do niczego, jeśli chce to śpi, jeśli chce to je, taka samowolka troszkę

(no chyba, że jest coś co mnie niepokoi to wtedy interweniuję). Albo dzisiaj był ładny dzień, słonko świeciło ale jej już nie w głowie buszowanie tylko zakopywanie (foto) i stąd wiem, że zbliża się jej pora, promienie słoneczne są już coraz słabsze i gadzina wyczuwa, że idzie zima i szykuję się do snu. Robi się taka ospała i zazwyczaj przesiaduje w jednym miejscu gdy ja wynoszę na powietrze lub zakopuje się w ulubionych miejscach i śpi. Z reguły dzieje się tak od połowy października ale ja ją staram się przetrzymać i usypiam w pierwszym tygodniu listopada (warunkiem jest też pogoda w danym roku bo zdarza się przecież, że i w październiku zaczyna sypać śnieg). Co do rozbudzania na wiosnę to pisałam już powyżej w wątku o zimowaniu. I tak to się u mnie kręci, nic skomplikowanego