ankan, semiramida...bardzo, bardzo Wam dziękuję. Wasza wiedza jest dla mnie nieoceniona.Ustawiłem wszystko tak jak mówiłyście. Dzięki Wam moje żółwiki czują się bezpiecznie.
A z fajnych rzeczy powiem Wam, że dzisiaj Kasel ( to ten niesmiały niejadek) zerwał się ze spania koło 11-tej, wlazł do miski z wodą, siedział chyba z 15 minut, poźniej wylazł, rozłożył się pod grzewczą jak na plaży w Saint Tropez, wystawił łepetynę, łapy i chyba na drinka czekał ale się nie doczekał. Jak się wygrzał to zlazł z kamienia i zaczął latać po terra. Zrobił parę okrążeń i doszedł do wniosku, że jest głodny. Wrąbał suszoną pokrzywę (zbieram zapasy na zimę), poźniej poprawił mleczem, wziął do paszczy bratka ale wypluł. Później wykopał jamę pod korzeniem poszedł spać.
A korek normalnie, jak każdy żółw zrównoważony psychicznie. Je, pije, śpi i w ogóle...Najważnejsze, że Kapsel odżył..
Dodano 21.10.2011, 16:36:48 pm
Dzisiaj było tak. najpierw około 10-tej z doniczki wygramolił się Korek. Wlazł po lampę, wystawił łapy, łepetynę i wygrzewanie odchozi w najlepsze. Kapsel śpi w jamie w drewienkach pod korzeniem. Poźniej obudził się Kapsel. Wylazł z jamy, wygonił spod lampy Korka i sam się rozwałił jak na plaży. Jak się powygrzewał to przygotowałem mu ciepłą kąpiel. Siedział ze 20 minut, w końcu wylazł. Patrzę a wodzie kupa. No to kupę do słoika i dzwonię to weta (dr. Szczepaniak na Umiwersytecie Przyrodniczym w Lublinie), że mam materiał. Doktor każe galopem przjeżdżać z materiałem ale i z obydwoma chłopakami. Zajeżdżamy, doktor ładuje materiał pod mikroskop i mówi, że odrobaczamy Kapsla bo ma nicienie. A z Korkiem na wizytę za 14-21 dni bo jesli coś złapał od Kapsla to muszą się dorosłe postacie rozwinąć. Teraz bierze się za odrobaczanie Kapsla. To było mistrzostwo świata. Wyglądało to mniej więcej tak: Bierze Kapsla za skorupkę, Kapsel wystawia łepetynę a doktor..cap go za łeb i trzyma. Wcześniej przygotował sobie tubkę z odmierzonym Fenbendazolem. Akcja wyglą tak: jedną ręką trzyma ze łepetynę Kapsla, w ustach trzyma tubkę a drugą ręką otwiera kapslowi dziobek takim specjalnym rozwierakiem ze spinacza biurowego w taki specjalny sposób wygietego żeby gadziny nie skaleczyć. Kapsel ma paszczę już rozdziawioną a doktor mu myk konic tubki do paszczy i podaje lekarstwo. Wszystko trwało krócej niż mgnienie oka. Naprawdę, byłem pod wrażeniem. Wróciliśmy do domu, Kapsel żre mlecz i pokrzywę jak kosiarka w PGRze. Zdecydowanie się ożywił. Może będzie dobrze..
Dodano 21.10.2011, 18:05:17 pm
I jeszcze jedno mam pytanie. Czy moje chłopaki to pardalis pardalis czy pardalis babcocki?