Jan - tak, na białym papierze i obok na czarnym to fiołek leśny. Dorwałam całą polanę i nie mogłam się powstrzymać..
A wyżej jest babka lancetowata.
Batusia - cały czas pamiętam o tym botaniku, tylko zawsze w ostatniej chwili się decyduje kiedy pójdę..
W niedzielę jak wpadam to dosłownie na moment, to w sobotę jedynie mogłybyśmy pójść na dłużej. W upały trochę tam posucha była, bo mocno pokosili, ale ostatnio już całkiem ładnie roślinki odrosły..
To oprócz do jedzenia idzie też naciąć na suszenie.
Mateusz - konstrukcja domku jest zainspirowana kuwetą dla kotów z kratką, którą miały przez ostatniej 1,5 roku bodajże w terro. I to się sprawdzało, środek się czyściło 1-2 x w tygodniu, a jak kupę zrobiły na kratkę to też łatwo to było umyć. I żółw przynajmniej na brudnym podłożu nie spał. W drugiej kuwecie był tylko sam żwirek drewniany - i z tej w zasadzie musiałam wywalać wszystko codziennie, szczególnie jak Mała tam z rana pompkę puściła.
Na pewno co nie jest dobre w tym domku to podłoga z poliwęglanu komorowego - kiepsko się to czyści, bo syf do środka komór wchodzi. Lepsza byłaby lita płyta pleksy - ale to mi wychodziło ponad 2 stówy za "podłogę", a tego komorowego mam jeszcze całkiem ładny zapas i to za free. No i gorzej jest z tego wybierać żwirek niż z kuwety, którą można było wyjąć i zawartość wytrząsnąć. Tym niemniej nawet jak kupę zrobią to idzie ją z tego zebrać i powierzchnię zmyć.
Siatka mogłaby też być - ale ta o drobnych oczkach jest miękka i nie wytrzyma ciężaru żółwi, a jak oczka byłyby większe to by im łapy wpadały. `
Klasyczne podłoże nie dawało już rady, niestety. czy to korę, czy ziemię trzeba by co kilka dni pod domkiem wymieniać i w dodatku zapach zbyt miły nie jest.
Przestrzeni też na tym zyskały, bo zniknęły spod ściany kuwety i domki zajmujące 1/3 części "suchej". Może jakoś w tym jeszcze przezimują.