Witam i od razu dziękuje Wam!!! Dzięki Wam dowiedziałam się, że KRZYWDZIAŁAM moją żółwicę.
Dyzię kupiłam 11 lat temu i opiekowałam się nią - tak jak "nakazał" mi PAN sprzedawca. Karmiłam ją warzywami oraz karmą BioRept (w dużych ilościach), skorupę po kąpieli smarowałam wazeliną, nie miała zarówek.
Po ślubie Dyźka zamieszkała wspólnie z nami. Mój mąż przejął się (dzięki mu za to!!!) i profesjonalnie podszedł do tematu więc zaczął czytać o żółwiach. No i przeżyłam szok. Mój żółw przez tyle lat męczył się u mnie - widać to po jego karapaksie.
Proszę mnie nie krytykować - choć wiem, że należy mi się. Dokonaliśmy wiele zmian - pojawiły się żarówki: UVB i grzewcza, zakupiliśmy suszki, zasiałam i zasadziłam kilka roślinek, zwiększyliśmy terrarium. Wybieramy się do weterynarza aby przyciąć dziób. Na szczęście nerki pracują prawidłowo.
A teraz pytanko: czy z upływem czasu skorupa wróci do normalności?