Ech, od rana myślę o małym kamyku. Wyciągłem go z wody wczoraj wieczorem, położyłem na kmyku i załączyłem na chwilę żarówkę około 10 minut. Rano żółwik nie spał zagrzebany tylko spał słodko na kamieniu. Jak wstałem włączyłem mu żarówkę, wymieniłem wodę nasypałem suszonych ziół, zrosiłem podłoże i poszedłem do pracy. I jakoś się martwię, bo jak jest u nas od 3 tygodni to zawsze spał w wykopanej norce, a wczoraj usnał w wodzie. Odniosłem wrażenie, że się na mnie obraził jak go wyciągłem bo obrócił się zaraz do mnie ogonem.
Przeczytałem gdzieś żeby zioła namoczyć we wrzątku i dać żółwiowi bo dla niego nienautaralne jest jedzenie suszonych rzeczy.
Jak długo on się może aklimatyzować? Bo prawie wogóle nie je - przez pierwszy tydzień kupki były prawie codziennie(po jednym bobku) teraz nie widziałem już długo, a zioła z miski nie znikają albo ja nie zauważam. Listków świeżej mięty albo bazyli też nie chce skubać. Karmiony był jabłkiem, marchewką czasem sałatą w zoologicznym - a ja chciałbym, żeby jadł to co powinien.
Jak długo taki maluch może prawie wogóle nie jeść? No chyba, że jego dzienne zapotrzebowanie to kilka kęsów dziobkiem to takiej ilości jak zje z miseczki to nie zauważe.