Nareszcie mi się udało

po wielomiesięcznych bezskutecznych próbach i zaczajaniu się z aparatem wreszcie udało mi się zrobić „laryngologiczne” zdjęcie, no i koniecznie, ale to koniecznie muszę się nim pochwalić



Aż trudno uwierzyć, że jeszcze niedawno było tak:
Zrazu ulokowałam Zygmunia w sianku:

to zdjęcie nieodparcie kojarzy mi się (tfu, tfu) trumienką …
jednak przy ważeniu:

okazało się, że chłopak ma zapuchnięte oczko.
(Notabene po raz pierwszy udało mi się spokojnie zważyć Zygmusia – w każdym bądź razie z jego strony spokojnie, bo ja byłam tak przejęta że nie wiem jak to się stało, ale mimo że byłam uzbrojona w długopis i notatnik nie zdołałam zanotować ani tym bardziej zapamiętać wyników … i bardzo mi z tego powodu głupio

)
Podejrzewając reakcję alergiczną na siano (kiedyś mieliśmy podobnie) wymieniłam substrat na inny i zmieniłam termometr:

I chociaż trumienne klimaty się rozmyły to zastąpiło je wrażenie że Zygmuś, okablowany – czujnik, przewód, elektronika … jest jakby na jakimś OIOM-ie.