Wcześniej to on przebywał na dworze, 20*c to miał na początku potem kolejno przeskakiwałem na coraz to niższe temperatury. Wrzesień był dziwnym miesiącem ponieważ w niektóre dni z rana były przymrozki i temperatura spadała do ok 1-2*c, dlatego też wciągnąłem go do mieszkania. Zdecydowałem o zimowaniu ponieważ żółwik prawie nic nie jadł od kilku tygodni - była to jego decyzja, kusiłem go wszystkim czym mogłem, nawet złą marchewką i ogórkiem. Sądzę że to lepsze rozwiązanie niż pozostawienie go na dworze bez całodobowej opieki (miałem problemy z dzieckiem co spowodowało że przebywałem w szpitalu lub w pracy przez całe dnie) lub w ciepłym terrarium na głodzie zakopanego pod ziemią. Na razie śpi, reaguję na dotyk - jedynie co myślę by zrobić inaczej to wybudzić go wcześniej, zapomniałem już że tyle czasu minęło od początków jego "DIETY".
Mam nadzieję że wyraziłem się w miarę zrozumiale i logicznie, staram się by gad miał się jak najlepiej a to że wsadziłem go do lodówki tak wcześnie było dla mnie najrozsądniejszym rozwiązaniem.
Pozdrawiam Q