Jeśli wyjeżdżam, nie przewożę nigdzie mojej żółwicy (choć to już nie maluszek a dorosła pannica, ma ponad 19 lat), tylko proszę Rodzinę i co dwa-trzy dni ktoś przyjdzie do niej zajrzeć i jedzenie włożyć do miski, wodę zmienić. Siedzi wtedy w terrarium a lampy chodzą wg czasowego regulatora. Co prawda teraz z żółwiem w lodówce to nie wiem jak bym rozegrała, trochę strach zostawić.