Słuchajcie, dzwoniłam do babeczki, nie jest taka straszna jak piszecie, rozmawiałam z nią na spokojnie chyba z 15 minut. Jeśli zaczynaliście rozmowę (maile) od krzyku, pretensji i postawy roszczeniowej, to nie dziwię się, że czuła się urażona...
Ale do rzeczy - sytuacja wygląda tak, że ona tego żółwika oddaje za pół ceny (jak widać da się, sama mówiła, że nie chodzi jej o koszty, ale o dobro zwierzaka) niepełnosprawnemu dziecku. Tak, w tym momencie zapaliła mi się lampka, ale babczeka powiedziała, że żółwiem opiekować się będą jego rodzice, którzy ponoć znają się na żółwiach i sami je hodują- co więcej, kazała sobie wysłać zdjęcia ich żółwi, bo chciała mieć pewność, że nie kłamią.
Rozmawiałam z nią o tym, skąd można wziąć info na temat żywienia żółwi. Powiedziała mi jednak, że internetowi nie ufa - no i nie ma się co dziwić! Gdyby mi ktoś kiedyś powiedział, że mam nie czytać książek, a sugerować się internetem, też bym się w głowę popukała! Wolała więc zaufać temu, co usłyszała w zoologu. Zanim zaczniecie się burzyć, pamiętajcie, że jest to osoba starsza, która zajęła się nie swoim żółwiem. Słychać, że jest przejęta, chciała dobrze, zachowała się odpowiedzialnie przejmując opiekę na Kalim i oddając go w inne ręce. Jeśli taka osoba nieświadomie popełnią błąd, należy ją pochwalić za dobrą postawę i pomóc, a nie mieszać z błotem!
Kali na zdjęciu ma zdeformowaną skorupkę, ale taki już ponoć został zakupiony. Babeczka opowiadała mi o tym, jak Kali lubi siedzieć przy południowej stronie, że wysuwa łepek, gdy się do niego podchodzi, że reaguje na imię (takie wrażenie to już tylko zakochani mają;p), jak smakują mu różowe kwiaty koniczynki - takich rzeczy nie zaobserwuje osoba, która o żółwia nie dba.
Ona chciała jak najlepiej, więc niepotrzebnie ją atakowaliście na początku. Spokojem, uśmiechem i zdrowym podejściem można było więcej załatwić.
Neo, jeśli Ci bardzo zależy, zadzwoń jeszcze raz i powiedz, że bardzo Ci zależy, że masz już hodowlę, że nie stać Cię na cenę, którą podała, może jednak zmieni zdanie. Tylko nie mów, że wiesz, że żółw idzie do dziecka niepełnosprawnego, bo ona poczuje się osaczona i rzuci słuchawką - ja bym tak zrobiła, gdybym poczuła się szpiegowana i gdyby ktoś obcy zaczął na mnie krzyczeć przez telefon czy sugerować, że jestem złym opiekunem nie znając wcale powodów mojego postępowania.
Także - try again, trzymam kciuki i pełen chill - tak dalej zajdziemy