0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Witajcie Dobrzy Ludzie!Niestety żółwik "bubu" następnego dnia, po mojej interwencji na forum – 2 maja, zdechł. Nie zdążyliśmy nawet skontaktować się z weterynarzem. Dobrze, że nie męczył się biedaczek długo - 1, 5 dnia. Dla wszystkich do wiadomości, którzy chcieliby nazwać mnie wyrodną opiekunką - w zastępstwie za brata, który jest na wyjeździe opiekowałam się gadzinką miesiąc czasu. Może faktycznie nie zauważyliśmy od razu objawów senności i utraty apetytu, ale czytałam na innym forum o wirusie herpes (wirus opryszczki żółwiowej), który atakuje najczęściej żółwie stepowe. Jest śmiertelny - u pewnego chłopaka "wybił" całą rodzinkę, i nawet antybiotyki w początkowym stadium nie pomogły. Jego objawy charakteryzowały się początkowo - sennością żółwią i utratą apetytu, a w późniejszym stadium - krwawymi wybroczynami z buźki i noska. Żółwie duszą się - nasz podnosił główkę. Najgorsza była agonia - mocno to przeżyłam. Nie życzę nikomu! A następnego dnia - zdechł o 11.00 był bardzo spokojny i pięknie wyglądał. Nie zamierzam w przyszłości mieć żadnych zwierząt. Pozdrawiam - Karola.