Jestem przygotowana. No ma pecha i to strasznego. Zapalenie płuc, antybiotyki, teraz robale. Zdaję sobie sprawę, że pewnie w kilku sprawach ja zawaliłam. Przede wszystkim za długo zwlekałam z wizytą u weterynarza, bo bałam się, że gdyby lekarz był niedoświadczony, to tylko by pogorszył sprawę. Na szczęście znalazłam tu w Niemczech bardzo fajną panią, taką pasjonatkę i teraz latam do niej średnio raz na dwa tygodnie. Doradziła nawet, że jak za 6 tygodni kuracja się powiedzie, to mogę go nawet spróbować przezimować, krócej oczywiście, ale by mu to pomogło po cięzkich tygodniach. Ale to musze jeszcze przemyśleć, zupełnie się na to nie nastawiałam w tym roku i strasznie bym się bała, że znowu coś pójdzie nie tak.