Wybacz Wege, ale jestem pewna, że weterynarz który studiował kilka lat swój fach i wykonuje swój zawód jak mało który, ma hodowlę żółwi i zna się na nich doskonale, a który mówi mi, że mam karmić żółwia przymusowo w taki właśnie sposób i nie żadną papką z ziół (którą tak nota bene nie wiem jakim cudem podasz przymusowo strzykawką do dzioba żółwia - może gdybyś kiedykolwiek musiał karmić w ten sposób żółwia to byś wiedział o czym mówię) zna się o wiele lepiej na żółwiach, ich zwyczajach i na tym, co im wolno a co nie, niż (u! już dorosły) posiadacz od kilka lat kilku żółwi.
Tak więc może zamiast oceniać innych i to co inni robią, tylko dlatego, że (u!) usłyszałeś gdzieś, że żółwiom nie podaje się owoców ani warzyw, że są "liściożerne" że tak to ujmę, to jeszcze nie oznacza, że umrą, bo zjadły marchewkę z jabłkiem, które (gdybyś jednak poszerzał swoją wiedzę,zamiast stać z nią w miejscu to byś wiedział) że w małych ilościach i rzadko podawane są wskazane dla żółwi lądowych z uwagi na ich dobroczynne właściwości (a żółwie nie powinny ich jeść głównie ze względu na zawartość cukru w jabłkach i działanie moczopędne, a na dłuższą i częstszą metę powodujące choroby nerek w przypadku marchewki) i stanowią element zbilansowanej diety żółwi lądowych trzymanych w niewoli. .
I nie są to jedynie moje wymysły, ale wiem to z opublikowanych najnowszych badań naukowych (dowiesz się o co z nimi chodzi gdy będziesz już studiował - czego Ci życzę). Wiedza wyczytana na forum nie zapewni Ci kompletnej wiedzy na żaden temat, przede wszystkim dlatego, że nie ma ŻADNYCH wartości metodologicznych - więc może lepiej Ty się edukuj trochę, zamiast tylko na internecie siedzieć i czytać co mówi ktoś na forum.
W kwestii bebiko i innych gerberków:
1. nie wiem, czy jesteś zorientowany, ale wszystko jest testowane na zwierzętach zanim zostanie podane ludziom - a skoro nie zabiło zwierząt ani niemowlaków - na pewno żółw też przeżyje zjedzenie takiego pokarmu
2. papki dla NAJMŁODSZYCH dzieci mają taki skład, że są odpowiednie dla najdelikatniejszych żołądków i uwierz mi, że po to, by pobudzić układ trawienny (nawet gada!) nie wywołując przy tym żadnej szkody - są doskonałe.
3. te papki są tak przemodyfikowane, że nie ma w nich wiele z rzeczywistych właściwości produktów w nich zawartych (oprócz smaku), a do tego są napchane witaminami, mikro - i makroelementami, czyli tym, czego brakuje choremu zwierzakowi.
Dlatego dla żółwia, który NIC nie je od dłuższego czasu i nic na niego nie skutkuje, na nic nie można go skusić, podanie podczas karmienia przymusowego 2 czy 3 mililitrów takiej zmodyfikowanej papki witaminowej (ale o tym dowiesz się więcej, gdy sam będziesz miał dziecko i przyjdzie Ci karmić je - wtedy się dowiesz więcej o tych "cudownych" posiłkach dla niemowląt), na pewno żółwiowi nie zaszkodzi, nie zabije go, a może jedynie pomóc, dodając mu sił, witamin i pobudzając organizm do pracy.
A gdybyś przeczytał uważnie - wiedziałbyś, że ja nie doradzam nikomu karmienia tymi produktami przemian i reakcji chemicznych (bo nic innego to jak dla mnie nie jest) żółwi każdego dnia i przez całe ich życie, a jedynie polecam jako ostatnią deskę ratunku dla ratowania życia żółwia podczas karmienia przymusowego strzykawką w dziób - ciekawa jestem co jeszcze Twoim zdaniem ma na tyle lejącą się konsystencję, żeby dało się wycisnąć to ze strzykawki w mordkę wyrywającego się żółwia tak, aby nie wystrzelić mu czopem żarcia prosto w gardło, a jedynie podać odrobinkę na język, aby mógł samodzielnie połknąć? Bo ja próbowałam wszystkiego i te papki sprawdzały się najlepiej.
Natomiast papkę z ziół musiałbyś nie wiem jak długo mielić i nie wiem czym, aby zrobić z niej lejącą się wodę bez gródek, aby podać ją przymusowo za pomocą strzykawki.
Tak więc podsumowując, jeśli nie wiesz czegoś do końca i nie masz na jakiś temat kompletnej wiedzy, a w dodatku nie możesz tego poprzeć żadnymi argumentami - daruj sobie próby ośmieszenia innych, bo może trafić kosa na kamień.
Życie Ci jeszcze pokaże, że zazwyczaj wybiera się mniejsze zło...i moje rady były właśnie takie.
____________________________________________________________________________________________________________
Przepraszam, że pozwoliłam sobie na tak wylewną dyskusję na forum i w takim wątku, zamiast załatwiać sprawy w sposób prywatny, ale chciałabym, aby każdy wiedział, że czasem należy wybrać mniejsze zło, a to, że podamy, tak naprawdę znikome ilości owoców czy warzyw naszemu pupilowi nie spowoduje jego śmierci czy groźniejszej choroby.
Zwłaszcza, że polecony przeze mnie sposób na pobudzenie żółwia do działania nie był oparty na owocach i warzywach w inny sposób, jak jedynie na zasadzie smakowej (bo NIKT mi nie wmówi, że w środku są prawdziwe owoce i warzywa, czemu również przeczy indeks wartości tego "pożywienia")