Aaaa, znowu te wredne mrówy. Wybieg przenosiłam już trzy razy. Niedawno wyjechałam na wakacje na tydzień, a kiedy wróciłam na samym środku wybiegu Antośki mrowicho. Dobrze że nie mam jakoś wybiegu porządnie urządzonego, kwiatków wkopanych itd., bo byłoby roboty. Nie mam pojęcia jak pozbyć się tych mrówek, bo czytałam o różnych sposobach, tyle że trawnik, na którym mam wybieg jest wielki więc byłoby ciężko, do tego mieszkam pod lasem i cały czas dochodzą nowe mrówki. Chyba będę próbowała przenieść wybieg na przeciwną stronę ogordu, gdzie mrówek raczej mniej, tyle że więcej cienia. Póki co Tośka i tak siedzi w terrarium bo zimno. W przyszłym roku będę robiła stały wybieg także muszę się porządnie zastanowić gdzie go ulokować. I podjęłam jeszcze jedną dość ważną decyzję, mimo że wolałabym inaczej. Antonina nie będzie w tym roku zimowana- z kilku powodów. Pierwszy to dość niska waga, nie wyobrażam sobie że jeszcze miałoby jej ubyć. Kruszyna ma 60 g. ( i takie pytanie przy okazji- ona ma teraz ok. 3 lat, czy jej waga nie jest za niska?). Drugi powód- mama nie zgodziła się na zimowanie w lodówce. Będę jeszcze próbowała pożyczyć od babci taką przenośną lodóweczkę, nie wiem czy się uda
. Jeśli nie miałabym tej lodóweczki to zostaje piwnica. Tyle że nie wiem nawet jakie tam temperatury panują zimą- wydaje mi się że za wysokie. Także przez ten rok będę raczej kontrolowała teperatury w piwnicy, ewentualnie garażu. Szkoda, bo bardzo chciałam ją zimować, ze względu na jej zdrowie i żeby mieć to już za sobą.