No cóz, na wielkiego speca od żółwi nie trafiłam... Przyciął dziób ( biedna Zosia, aż zczęła siusiać przy obcinaniu), ogólnie ocenił stan żólwicy na dobry, powiedział, że jest bardzo silna i ma ładną skorupe,nos i oczy ok, skóra nieco przesuszona i kapiele oczywiście wskazane, konieczna żarówka UV, latem na wybieg i przede wszystkim karmic- bananem, mandarynkami, ogólnie owocami tropikalnymi
, nawet wpomniał cos o mięsie
. No i jeszcze dawno nie widział tak żywotnego żółwia., bo Zosia faktycznie wykazywała bardzo duzą ruchliwość.Na hasło hibernowanie stwierdził, ze lepiej nie ryzykować, bo moze się nie obudzić, to samo zreszta, co moja znajoma wetka. Facet ogólnie bardzo miły, nie chciał zadnej kasy i pewnie jest świetnym wetem od piesków, ale z zółwiem to juz tam nie pójdę
. Trochę opadł mój optymizm, bo pewnie nie łatwo bedzie znaleźć kogoś naprawdę kompetentnego. Może ktoś, kto opiekuje sie żólwiami w gdanskim zoo, jest ogólniedostepny... Muszę trochę poszukać i popytać...
Zosia ma się chyba nieźle, pojadła mleczyki, trawy nie bardzo chciała. Czy dajecie żółwikom jakieś owoce? Mi jakoś trudno sobie wyobrazić, że zółw w naturalnych warunkach obiera sobie banana alb mandarynkę
.Kupiłam trochę nasion róznych przypraw- bazylia, tymianek, melisa lekarska, kolendra i rumianek. Co myslicie o liściach malin , pokrzywie i stokrotkach, bo tego mam akurat pod dostatkiem w lesie przy domu. Czy mam podawać jej jakieś suplementy, przynajmniej do wystawienia na zewnatrz, a to jeszcze trochę potrwa, bo nie mam jeszcze trawki na działce, a poza tym wcale nie jest tak ciepło, chociaż w słoneczku małe werandowanie by nie zaszkodziło.