To jest ogólnie ciężki temat, bo trzeba wybierać między szczerością a sympatią do drugiej osoby oraz niechęcią urażenia jej słowem które obiektywnie rzecz biorąc jest w pewien sposób przykre. Przynajmniej ja tak mam. Ja Cię nie chcę urazić i naprawdę na tyle na ile znam Cię wirtualnie poprzez forum lubię, ale w pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać co jest grane widząc fotki żółwia na podłodze i ja bezpośrednio zaczęłam ten nieprzyjemny temat.
W kontaktach z ludźmi są dwie drogi - słuchać i wybierać tych którzy Cię klepią po plecach, wczuwają w Twoje problemy, użalają się razem z Tobą pomstując jaki ten świat naokoło jest zły itp. Przy takich osobach czujemy się lepiej. Mówimy "bratnie dusze". Albo takich którzych słowa odsłonią morze problemów nie na zewnatrz ale w Tobie, problemów których istnienia być może nawet nie podejrzewasz zostawiając trudne do relizacji alternatywy. Wszyscy lubimy spokój i wygodę, nasz mały uporządkowany światek, lubimy się nad sobą użalać i bierzemy za dobrą monetę czyjeś potakiwanie, ale prawda jest taka że taka droga okazuje się zgubna w dłuższej perspektywie.
Dziecku można dawać na każde żadanie paczkę chipsów, batonika, sadzać po telewizorem a kiedy stanie się pośmiewiskiem w szkole - pocieszać i odgrażać na zły świat wokoło. Jak wiadomo takie postępowanie nie jest ani mądre ani dobre, choć przez chwile doda mu otuchy. Myślę że wiele odwagi i dojrzałości trzeba aby spojrzeć prawdzie w oczy.
Wracając do Twojego żółwia możemy tutaj biadolić że trudno, że sie starasz itp. i oczywiście to będzie całkowicie zgodne z prawdą, ale wszyscy wiemy że żółw wymaga pewnych warunków życia, że natury nie przeskoczysz, że podobnie jak w przypadku przykładu z dzieckiem prędzej czy później skończy się to katastrofą. Wiem, że to nie jest dla Ciebie łatwe, ale nikt tego nie pisze aby Cię zdenerwować. Prawidłowa dieta - brawo, ale musisz zdawać sobię sprawę że podłoga, nie tylko jako szkodliwa dla łapek ale i brak uvb, brak mozlwoście wygrzewania się i brak zimowania spowoduje kiedyś problemy, które będą się z czasem pogłębiać. Taka jest prawda czy tego chcesz czy nie. Masz więc trzy możliwości do wyboru:
- zapewnić to żółwiowi (jeśli jesteś w stanie)
- nic nie zmieniać i żyć nadzieją że do czasu osiągnięcia niezależności przez Ciebie organizm żółwia to wytrzyma
- oddać żółwia do adopcji komuś kto posiada lepsze warunki.
Jeszcze odnośnie zimowania. Sądzisz że ja się nie bałam zimować mojego żółwia? Bałam się okropnie, bo swoje przeszedł jak już pisałam i bałam się że coś zrobię źle, ale zaryzykowałam. Uznałam że jeśli sie postaram go odpowiednio przygotować zapewnię odpowiednią temperaturę to na tej linii nie powino być żadnych niespodzianek, choć pewnie nie było idealnie.
A czy mimo to żółw przeżyje? Doszłam do wniosku że jeśli miałby być na tyle słaby i schorowany aby jej nie przeżyć to jego dalszy żywot będzie męczarnią i cierpieniem, które brak zimowania bardziej spoteguje. Jeśli organizm żółwia jest zbyt słaby aby podołać jego naturalnej biolgicznej funkcji do której jest stworzony to jest moim zdaniem niezdolny do normalnego życia i jego powolna degeneracja i śmierć jest i tak kwestią czasu, więc gdyby umarł podczas dobrze przeprowadzonego zimowania uznałabym że to i tak było lepsze wyjście i pogodziłabym się z tą stratą. Potraktowałam zimowanie jako szansę dla niego na lepsze zdrowie i myślę że dobrze z tej szansy skorzystał.