Wątek będzie nie tyle prośbą o rady, co relacją z leczenia i ukazaniem tego, co nieodpowiedzialne podejście i brak prawidłowej opieki może zrobić z żółwiem...
W domu pojawił się drugi żółwik. W ogłoszeniu podane "zdrowy", jednak telefonicznie zostałam poinformowana, że ma opuchnięte jedno oko i nie chce go otwierać. Weterynarz w Krakowie podobno stwierdził niedobór wit. A, i że po kuracji przejdzie. Dowiedziałam się, ze żółw został zgarnięty od rodziny, która kupiła "zabawkę" dla dziecka na Gwiazdkę... Podejrzewałam, że opuchnięte oczko nie będzie jedynym problemem, ale nie spodziewałam się tego, co okazało się po przyjeździe gada.
Info o zwierzaku:
Gatunek: żółw grecki (Testudo hermanni)
Długość karapaksu: 71 mm
Szerokość karpaksu: 62 mm
Waga: 80 g
Jedno oko faktycznie jest spuchnięte i nie chce się otworzyć, jednak widać ruchy gałki ocznej i wygląda jakby łzawiło - wychodzi na to, że nie jest zarośnięte. Drugie - zapadnięte, zasłonięte zaczerwienioną trzecią powieką. Żółw odwodniony, skóra łuszczy się na potęgę. Nie wiem w jakim stanie dokładnie są narządy, jest za mały żeby pobrać odpowiednią ilość krwi do badań. Na szczęście maluch aktywny, jak na swój stan naprawdę silny i energiczny - staje na tylnych nogach przy ściance i cały dzień łazi po pojemniku. Ma apetyt, z racji problemów ze wzrokiem karmiony ręcznie - ma problem z trafieniem w pokarm, chociaż czasem mu się udaje.
Jestem po konsultacji z dr Martą Marciniak - zapalenie spojówek. Jutro idziemy do pani doktor w Rzeszowie, będzie antybiotyk, leki przeciwzapalne. Obecnie za radą dr Marty zakraplam oczka kilka razy dziennie sztucznymi łzami dla nawilżenia. Mądra gadzina sama włazi do wody, kąpię ją też dodatkowo w Urosanie (potem będzie Sodiazot). Wcina roszponkę i kiełki rzodkiewki, chwastów u mnie niestety jeszcze brak, może w następnym tygodniu uda mi się wybrać gdzieś dalej na łąki.
Poniżej kilka zdjęć.