Aktualności: Witamy na forum o żółwiach lądowych! forum.zolw.info

  • 26.04.2024, 13:23:55 pm

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji

Autor Wątek: Nowa powieść żółwiowa...  (Przeczytany 9618 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline raab70

  • Żółw egipski (Testudo kleinmanni)
  • *
  • Wiadomości: 260
  • Reputacja: 9
  • Warszawianka
Nowa powieść żółwiowa...
« dnia: 23.10.2008, 23:23:56 pm »
Październik 2008 przejdzie zapewne do historii żółwiowej jako czas wyjątkowo burzliwy, pełen delikatnych zwrotów w stylu ,, nikogo nie atakowałem..." a także tych dosadniejszych w stylu ,,czy Ty masz mózg?'' , nie obyło się również bez dość sporej skali konfliktu na szczeblu wyższym , czyli między forumowym. I choć miesiąc się jeszcze nie skończył i wiele przed Nami ,chciałbym zaproponować: Wytrzyjmy usta!- szczególnie Ci z Nas , którym jeszcze jad kapie...
Wytarliście, no to posłuchajcie...
Użytkownicy tego forum , to z reguły ludzie, delikatnie mówiąc ,,wygadani" a ładniej błyskotliwi. Spróbujmy jakoś spożytkować ten dar , i skierować go w nieco inną stronę, może już nie tak poważną i doniosłą , ale na pewno dającą wiele nie opisanych jeszcze możliwości.
Napiszmy żółwiową sagę.
Bohaterami będą dwa żółwie , samiec i samiczka, część męską piszą nasi Panowie, część damską nasze Panie, prawo nadania imion , którymi będą się posługiwać żółwie  przekazujemy w ręce Beaty (imię samiczki) i Nulusa (imię samca).
Piszą wszyscy ,którzy mają na to ochotę, zachowujemy jednak ciągłość opowieści , i jeśli dziś żółw jest stepowcem ,to jutro nie zmienia się nagle w greka, nie wyklucza to jednak wprowadzenia do opowieści nowej postaci...Narrator mile widziany.
Wszelkiego rodzaju wysokie i niskie honoraria , obecnie i w przyszłości , dobrowolnie przekazujemy na rzecz poprawy warunków bytowania żółwi w ogrodach zoologicznych , osobą decydującą o sposobie ich wykorzystania czynimy Beatę.
Skoro nie ma sprzeciwu, zaczynamy, pierwszy odcinek niebawem...
Nie ma głupich pytań , są tylko głupie odpowiedzi...

Offline raab70

  • Żółw egipski (Testudo kleinmanni)
  • *
  • Wiadomości: 260
  • Reputacja: 9
  • Warszawianka
Odp: Nowa powieść żółwiowa...
« Odpowiedź #1 dnia: 24.10.2008, 00:28:06 am »
Jest ciemno. Ciemność jest bardzo dobra . Bezpieczna. Ciepła. Tu w ciemności nic mi nie grozi, tu jest dobrze. Tu wolno płynie krew , tu wolno bije serce, jeszcze tyle czasu... tak mi dobrze, tak cicho. Pamiętam jak długo musiałem kopać tę komorę, ale w tej poprzedniej już zaczynało być tak zimno. A tak niedawno tyle słońca było wokół , tak jasno... i sucho... woda, mało wody, ale pamiętam ten ostatni raz , znalazłem i jak zawsze piłem ile mogłem, nigdy nie wiadomo kiedy będzie następny raz, zawsze na zapas, pamiętam dobra woda , dobrze. Teraz spokój , ale kopać było trudno , twarda ziemia ,teraz dobrze ciasno ,ale dobrze, tu jest dobrze ,tu czekam , jeszcze tyle czasu...
Jest ciemno. Ciemność jest...Coś, coś się zmieniło, ciemność jest bardzo dobra , ale ... Coś się zmienia dlaczego??? Ziemia , ziemia się osypuje dlaczego? Nigdy tak nie było! To dobra nora , sam ją kopałem, zawsze tak samo dobrze , dlaczego to coś ... To coś się zbliża?! Coś jakby drganie , coś drga ,to dlatego ziemia się osypuje , jakby coś dużego tu szło ale co? Obrócić się! Obrócić jak najprędzej , to coś tu idzie , teraz obrócić się i otworzyć oczy szybko , szybko...To już nie jest ta dobra ciemność , ta ciemność jest inna , ona niesie... niesie strach, tak ciężko się obudzić ,  chłód ,skąd chłód ? Uciec , uciec!!!
Jasno , bardzo jasno...tak zimno i jasno, dlaczego , coś jakby mną targa, nie! Ja nie chce! Nie... Gdzie ciemność?, gdzie ciepło? Nie ma , nie ma ...Ja nie chce , nie chcę...!!!

- Samiec , no to mamy dwudziestego, jeszcze jedną samicę i mamy komplet. Mówił ,że przyjedzie jutro , i że cena znowu spadła...kazałbym mu tak kopać na chłodzie , handlarz jeden....
Nie ma głupich pytań , są tylko głupie odpowiedzi...

Offline Beata

  • Administrator
  • Żółw leśny (Geochelone carbonaria)
  • ***
  • Wiadomości: 2735
  • Reputacja: 82
  • Administrator ogólny
    • Serwis o żółwiach lądowych
Odp: Nowa powieść żółwiowa...
« Odpowiedź #2 dnia: 24.10.2008, 01:07:04 am »
- Patrz! Tam jakiś z ziemi wyłazi! Chyba masz te swoją samicę na zawołanie.
- To nie samica kretynie, tylko kolejny samiec, a tylu ich nie potrzebujemy.
- A bo ja wiem, one wszytskie takie same. Weź no go, dodatkowe okazje trzeba łapać!
- Dobra niech będzie, najwyżej przy granicy się część wyrzuci jakby się cały towar nie mieścił. O... to mi chyba wygląda na samicę, całkiem duża, ale takie ponoć są w cenie. Bierzemy! Rusz się bo się gdzieś zakopie!

Klemencja poczuła szarpnięcie, które wybudziło ją z głębokiego późno-jesiennego snu. O tej porze wszak na stepie warunki nie sprzyjają częstym przechadzkom i trzeba myśleć o zbliżającej się zimie. Poczuła strach i odruchowo wciągnęła głowe i wszystkie łapki z wyraźnym sykiem wypuszczanego nagle powietrza. Co się dzieje? Wszystko wokół wirowało napawając małe, bezbronne ciałko przenikliwym lękiem. W końcu poczuła coś pod plastronem, ale nie była to ziemia ani tym bardziej ukochana nora. To podłoże się poruszało. Nie poczuła się wcale bezpieczniej. Po chwili zauważyła że wokoło są jakieś wysokie, dziwne ściany jakich dotąd nie znała, a obok poruszają sie lub leżą zrezygnowane inne żółwie. Rozpoznała niektóre z nich i wyczytała w ich oczach lęk. To "nowe" było zbyt nowe by mogło wydawać się przyjazne...

 
Jak zamieścić ogłoszenie adopcyjne (czyli oddam/przygarnę żółwia)
-> KLIKNIJ TU

Offline raab70

  • Żółw egipski (Testudo kleinmanni)
  • *
  • Wiadomości: 260
  • Reputacja: 9
  • Warszawianka
Odp: Nowa powieść żółwiowa...
« Odpowiedź #3 dnia: 24.10.2008, 08:28:21 am »
Nie , ja nie chcę! Zawsze się Ich bałem, zawsze! A teraz są tak blisko. Wszędzie czuć ich zapach...ich krzyki, ich siłę...i nic nie mogę zrobić. Wiedziałem ,że To ,może się zdarzyć , tylu już innych nagle znikało, ale nie chciałem , nie chciałem ,żeby się To stało... Przecież trzymałem się zawsze na uboczu, zawsze z dala...Tak głęboko kopałem...
Może jeszcze jest nadzieja , przecież pamiętam Hektora, tego z jednym okiem, wtedy podszedłem za blisko, ale widziałem , najpierw go wzięli a później z krzykiem wyrzucili, złamał wtedy przednią łapę , ale jakie to szczęście nie mieć jednego oka! Hektor ostatnio był coraz słabszy, ale był wolny! Zostawcie mnie! Jestem zły ,do niczego się wam nie przydam!

-Jak wchodzę do tej szopy , to aż mnie mdli. Czy ja Wam nie mówiłem, ,że jak wieziecie towar , to plandeką przykrywać!? Znowu będę musiał stójkowemu dole odpalać...
-Ale jak zawsze z naszej części!
- Za głupotę się płaci, teraz nie marudź , bierz się do roboty... tego wielkiego odłóż na bok, turyście pokaże , może się skubnie parę groszy więcej. I taśmą mocniej owijać , ostatnio narzekali ,żeście trzy luzem do wora wrzucili, chrobotały całą drogę , mało nie wpadli...
-Boś taśmę kazał oszczędzać...
- A co? Ja taśmę i worki kupuję, to oszczędzam, ruszać się, bo samochód zaraz podstawią, i upychać w biegu będzie trzeba... Pamiętajcie, parę sztuk do komory silnika wrzućcie , ostatnio wytrzymały..to i teraz wytrzymają..zimno im nie będzie...he he
Nie ma głupich pytań , są tylko głupie odpowiedzi...

Offline Ines

  • Żółw egipski (Testudo kleinmanni)
  • *
  • Wiadomości: 366
  • Reputacja: 2
Odp: Nowa powieść żółwiowa...
« Odpowiedź #4 dnia: 24.10.2008, 20:05:53 pm »
Małgosia dużo pracuje. Nie to żeby była pracocholiczką, nie. Takie czasy. Taka praca. Byłaby całkiem szczęśliwa gdyby nie to że tak rzadko widuje Jasia. No właśnie, Jaś.  Szczerze powiedziawszy Małgosia odczuwa w związku z Jasiem pewien dyskomfort, czasem kołacze w niej myśl że nie poświęca mu wystarczająco dużo czasu. Jaś chodzi do najlepszego przedszkola, ma opłacaną najlepszą opiekunkę, najlepsze zabawki. W przyszłości pójdzie do najlepszej szkoły. Oboje z mężem ciężko pracują, żeby zapewnić Jasiowi najlepszą przyszłość. Kiedyś to zrozumie i będzie im wdzięczny. Kochany chłopiec. Oboje z mężem są z niego tacy dumni. Niesamowite jak szybko rośnie. Potrzebuje nowych bodźców. Już nieraz Małgosia zastanawiała się czy nie powinien mieć jakiegoś zwierzaka. Psa? Nie, pies to dodatkowy obowiązek. To musi być coś niekłopotliwego. Trzeba będzie nad tym jeszcze pomyśleć ...

Offline Beata

  • Administrator
  • Żółw leśny (Geochelone carbonaria)
  • ***
  • Wiadomości: 2735
  • Reputacja: 82
  • Administrator ogólny
    • Serwis o żółwiach lądowych
Odp: Nowa powieść żółwiowa...
« Odpowiedź #5 dnia: 24.10.2008, 21:14:39 pm »
Tymczasem załadunek dobiegał końca. Teraz należało przeliczyć wszystkie sztuki i odpowiednio popakować. To niełatwe zadanie - służby celne nawet tu w Uzbekistanie są wyczulone na wszelkie podejrzane transporty, a dalej do Europy może być jeszcze gorzej, w końcu już niejedną próbę udaremniono. O tym cały czas rozmyślał "Chudy" - to była jego ksywka jeszcze z czasów więziennych - owijając zebrane żółwie plastikową taśmą. "Chudy" miał mocno wygoloną głowę i szeroką szczękę. W spojrzeniu było widać zawziętość ale i bezmyślność. Żółwie to był coraz bardziej skomplikowany proceder ale wciąż dochodowy, a on uznawał się w tym już za rutyniarza. Żółwie posykiwały gdy brał je do rąk i wciągały głowę i wszytskie kończyny, co było mu nawet na rękę, bo łatwiej je było owinąć.

- Hehe - mruczał pod nosem -  jak dobrze że te stwory potrafią tyle wytrzymać bez jedzenia i wody. Inne dawno by nam padły pod drodze. Są wprost stworzone do transportu.

Własnie przyszła pora na Klemencję. Żółwica jeszcze nie ochłonęła po tym co się stało a tu następny szok. Poczuła jakieś ciało obce na całym pancerzu, lecz nie sprawiało wrażenia jak lekka kołderka z podeschniętych liści, w które tak lubiła sie kryć przed letnim Słońcem. To było coś obcego, sztucznego i zaczęło naciskać coraz mocniej. Wtem poczuła że unieruchomione zostały jej łapki. Wciągniete odruchowo w pancerzyk poczuły dziwny opór. Nagle nastała ciemność. Co się stało? Głowa uwięzła jej między łapkami, oddech stawał sie trudny. Skrępowane łapki nie pozwalały wysunąc głowy. Nie było nic widać... To już chyba koniec... Strach sparaliżował wszytskie jej myśli.
Jak zamieścić ogłoszenie adopcyjne (czyli oddam/przygarnę żółwia)
-> KLIKNIJ TU

Offline Grzesiek

  • Żółw obrzeżony (Testudo marginata)
  • ***
  • Wiadomości: 166
  • Reputacja: 4
  • Żółw Grecki
Odp: Nowa powieść żółwiowa...
« Odpowiedź #6 dnia: 24.10.2008, 21:54:53 pm »
Biedna, unieruchomiona i umierająca ze strachu Klemencja czuła wszędzie wokół siebie dotyk ciał innych żółwi. Razem z kilkudziesięcioma jej pobratymcami została wepchnięta do niewielkiej torby podróżnej i wsadzona pod silnik starego i rozpadającego się jeepa. Nagle potężne wibracje wstrząsnęły skorupą biednej żółwicy.

No zapal stary gracie! - krzyczał chudy
Wyluzuj - odpowiedział jego wspólnik - Zaraz zapali

Nagłe szarpnięcie rzuciło wszystkimi żółwiami do przodu. Skorupy uderzały o siebie powodując ból nie do zniesienie dla biednych gadów. Był to dopiero jednak początek.
Pełna dziur i kolein ciągnąca się setkami kilometrów polna droga była kolejnym etapem ich podróży.
Co się teraz ze mną stanie? Myślała Klemencja. Czy już nigdy stąd się nie wydostane? Już nigdy nie wybudzę się z zimowego snu? Nigdy nie spotkam samca? Już nigdy nie wypełnię kręgu życia i nie złożę jaj? Straszne myśli kłębiły się w biednym i przerażonym umyśle żółwicy. Oczywiście nikt nie mógł jej na nie odpowiedzieć.
Głód, pragnienie i ból powodowany obijającymi się od niej skorupami jej pobratymców był nie do zniesienie. A podróż trwała i trwała i nic nie wskazywało jej końca.
« Ostatnia zmiana: 24.10.2008, 22:04:10 pm wysłana przez Grzesiek »

Offline Beata

  • Administrator
  • Żółw leśny (Geochelone carbonaria)
  • ***
  • Wiadomości: 2735
  • Reputacja: 82
  • Administrator ogólny
    • Serwis o żółwiach lądowych
Odp: Nowa powieść żółwiowa...
« Odpowiedź #7 dnia: 24.10.2008, 22:55:08 pm »
- Mamo ja chcę pieska! - wykrzyknął Jasiu ledwo przekroczył próg.
- Jasiu umyj ręce i siadaj do stołu, obiad czeka.
- Mamo kup mi pieska!
- nie ustępował malec przybiegając do kuchni.
- A kto go będzie wyprowadzał na spacery, mył, czesał? To za trudne zajęcie dla Ciebie. Zdecydowaliśmy z Tatą że kupimy Ci zwierzątko ale małe i niekłopotliwe.
- Ale mamo...
- A nie chciałbyś żółwika? Słyszałam że to bardzo spokojne, niekłopotliwe zwierzątko, w sam raz dla takiego malucha jak ty.
- Nieeee wieeem, wolę pieska.
- Piesek odpada, może znalazłoby się miejsce dla żółwia, ale porozmawiamy o tym później, a teraz jedz i do nauki.
Jak zamieścić ogłoszenie adopcyjne (czyli oddam/przygarnę żółwia)
-> KLIKNIJ TU

Offline raab70

  • Żółw egipski (Testudo kleinmanni)
  • *
  • Wiadomości: 260
  • Reputacja: 9
  • Warszawianka
Odp: Nowa powieść żółwiowa...
« Odpowiedź #8 dnia: 24.10.2008, 23:27:04 pm »
Ostatnie co widziałem , to ogromną ludzką dłoń. Wściekłości na dobre przemieniła się już w strach, teraz zamknięty siłą we własnej skorupie, czuje się osaczony i pokonany. Świadomość ,że obok znajdują się inne żółwie wcale nie pomaga, daje tylko poczucie ogromnej zbiorowej bezradności. Nigdy nie szukałem kontaktu z moim pobratymcami, z samcami z reguły dochodziło do walk, samice za to zawsze powodowały przyśpieszone tętno i gwałtowną chęć przedłużenia gatunku. Teraz zbici w jedną żywą masę czekamy na swoje przeznaczenie nie mogąc nic zmienić.
Po zapachu , wyczuwam gdzieś blisko samca, ten zapach nie jest mi tak zupełnie obcy, przypomina dzieciństwo, czasy klucia i wyścigu do słońca... Od pewnego czasu dziwnie , nierówno oddycha, coś jakby płynęło po mojej skorupie, to coś lepkiego...On się dusi...pomóżcie mu! , On nie wytrzyma! Ja nie chce tak skończyć, jeszcze tyle przede mną!!
                                                                   *
-No udało się, widziałeś jak na nas spojrzał , coś mi się zdaje ,że trzeba będzie zmienić trasę bo ta granica nam jeszcze czkawką się odbije , Kazach niech do nas podjeżdża , bezpieczniej będzie. O widzisz tam stoi...
-Co tak późno , nie dało się szybciej?
-Nie dało. Kasa jest?
-Tak jak było umówione, co 6-go na straty policzyłem, bo jak tak wozicie przy silniku to dużo mi zdycha..
-Ostatni raz tak liczysz, jak Ci się nie podoba, od innego bierz...
-Dobra ,dobra dawajcie je
-Ty patrz Chudy, on tu jeszcze w tym Tirze dwa wory ma , od kogo bierzesz?
- Moja sprawa , ładuj tam za koło, sam sobie przywiąże...u mnie im trochę chłodniej będzie ...kumpel taką skrzynię zrobił, więcej się weźmie.
-No to cześć, ja za jakieś dwa tygodnie znowu wezmę, bo teraz do Niemiec częściej jeździmy, to się przygotujcie, na razie...
                                                                   *
-Chudy , a może my by sami tak , do tych Niemców kurs zrobili?

-Coś Ty , on tam tirem , z towarem innym jedzie , na samych skorupach , to za mało. Tu trzeba sprawdzić kto mu na miejscu jeszcze sprzedaje , bo nam cenę zbiją...
                                                                   *
-Mamusiu , a Tatuś znowu tak daleko pojechał?
-Tak synku, Twój Tatuś to bardzo pracowity i odważny człowiek, i bardzo ciężko pracuje żebyśmy mieli wszystko i żebyś był szczęśliwy , bo jesteś jego najukochańszym synkiem...
-A weźmie mnie kiedyś ze sobą?
-Razem wszyscy synku pojedziemy, a teraz chodźmy spać ...
                                                                    *


Zimno , hałas i zapach śmierci...co dalej...tak mi źle....
« Ostatnia zmiana: 24.10.2008, 23:35:28 pm wysłana przez raab70 »
Nie ma głupich pytań , są tylko głupie odpowiedzi...

Offline Ines

  • Żółw egipski (Testudo kleinmanni)
  • *
  • Wiadomości: 366
  • Reputacja: 2
Odp: Nowa powieść żółwiowa...
« Odpowiedź #9 dnia: 25.10.2008, 09:01:20 am »
- Kochana, jakie terrarium – grzmiała na schodach klatki pani Gożdzikowa – a jakby się pani czuła jakby tak panią gdzie zamnknęli?!
 
Sąsiadka - pani Gożdzikowa od dziecka miała, jak to się mówi, serce do zwierzaków, wychowała się na wsi w ich otoczeniu i czuła się absolutnym ekspertem. Zresztą, udzielanie rad od zawsze było jej powołaniem. Pomagając innym czuła że żyje. Była potrzebna. Kompetentna.

Decyzja o zakupie żółwia dla Jasia zapadła, zwierzak został zamówiony, dostawa będzie lada dzień. Teraz pozostało tylko czekać. Wprawdzie Małgosia miała w planie terrarium, które, hmm..., mogłoby być nawet ozdobą domu, jednak może w słowach Godźikowej coś jest ... No faktycznie jakby się ona, Małgosia czuła w zamknięciu? A jakby tak zamknąć Jasia ...brrr ...

- Wolność, droga pani, wolność! Do tego listek sałaty i wszyscy będą zadowoleni! Pamiętam, jak byłam małą dziewczynką ... sąsiedzi mieli takiego ślicznego, łaciatego kiciusia... A jaka łowna była jego matka! W dzisiejszych czasach już nie ma takich kotów. No więc jak byłam małą dziewczynką ... - Gożdzikowa bezwzględnie ciągnęła swoją opowieść a Małgosia wyłączyła się. Słyszała ją chyba dwudziesty ósmy raz. Każde słowo pani Godźikowej odbijało się po klatce schodowej szerokim echem.

Gożdzikowa jest nie najmłodsza – pomyślała Małgosia - jak to się mówi ... karencja? Omnipotencja? Nie, kurcze, blisko, blisko ... Ach, demencja. Demencja, demencja, demencja ...

- Mamo – z rozważań wyrwał Małgosię głos Jasia – a jak nazwiemy żółwika?

- Tak kochanie? E ... może ... eee .. Klemencja?

Offline raab70

  • Żółw egipski (Testudo kleinmanni)
  • *
  • Wiadomości: 260
  • Reputacja: 9
  • Warszawianka
Odp: Nowa powieść żółwiowa...
« Odpowiedź #10 dnia: 25.10.2008, 21:55:20 pm »
Obudził mnie ból, nie wiem skąd się wziął, ale jest tak dotkliwy...i tak pulsuje! Już nie wiem co gorsze ten stan odrętwienia ,w który powoli zapadam , czy to świadome odczuwanie każdego nawet najmniejszego kawałka ciała. Najbardziej oczywiście boli tylna łapa, to jej pulsowanie wytrąca mnie choćby z najgłębszego wypełnionego majakami snu. Nie raz tak chowałem się do środka , ale nigdy nie czułem się we własnym ciele...jak w jakimś potrzasku...jak przygnieciony z każdej strony kamieniami ,które nie pozwalają nawet wyprostować obolałej łapy...Tak mi źle.
Co jakiś czas czuję jakiś strasznie mocny zapach, żadne zwierzę z mojej okolicy tak nie pachnie. Najpierw czuję jakieś szarpniecie , potem chwila spokoju , a potem szum jakby wody, niedługo to trwa, ale co bym zrobił żeby móc się teraz napić , napić wody ,postać chwilę w kałuży...ale to nie woda , woda tak nie cuchnie, ale ten szum tak mnie nęka...
Kilka razy cisza trwała trochę dłużej, wyczuwałem wtedy , ze jest Ich więcej, szurają, przechodzą obok, i mówią , jak Oni dużo mówią! Oni są tacy inni...Dlaczego jestem tutaj, dlaczego?
Powoli zapadam się w głąb samego siebie, jak najdalej stąd uciec , jak najdalej zostawić za sobą ten czas , i zapomnieć , zapomnieć to wszystko, odejść stąd , odejść jak najdalej, nie rozumiem dlaczego ,ale już wiem ,że to koniec...

                                                                       *
-Cześć Kochanie , no..już jestem w Polsce, od Krakowa polecę...No ba, jak zawsze stęskniony..to co umówimy się w tym motelu co zwykle...dobra, dobra ..tylko coś jeszcze podrzucę po drodze i lecę do mojej Kruszynki...no to pa!
                                                                        *
- Witam Panie Mieciu, no jak zwykle...ja mam. Spotkamy się na tej stacji co zawsze? No wiem ,że z boku...ale coś Pan , ja nigdy...No ale czy to moja wina ,że nie wytrzymują, a inaczej nie można, no to wymienię sztuka za sztukę następnym razem, mówię ,że wymienię to wymienię...Aha Panie Mieciu, można od razu w euro? No wolałbym...No o 11, cześć...
Nie ma głupich pytań , są tylko głupie odpowiedzi...

Offline Beata

  • Administrator
  • Żółw leśny (Geochelone carbonaria)
  • ***
  • Wiadomości: 2735
  • Reputacja: 82
  • Administrator ogólny
    • Serwis o żółwiach lądowych
Odp: Nowa powieść żółwiowa...
« Odpowiedź #11 dnia: 25.10.2008, 22:45:25 pm »
Zwątpienie rodzi obojetność. Klemencja czuła że instynkt samozachowawczy opuszcza ją powoli, stopniowo, z godziny na godzinę. Ach! Cóż znaczy godzina w żółwiowym zyciu, cóż znaczą doby i miesiące? A jednak tym razem każda chwila trwała jakby nigdy miała sią nie skończyć. Strach, ból, wycieńczenie i odwodnienie powodowały że żółwiaca coraz bardziej słabła. Początkowo silnie napierała łapkami i głową w otaczające ją więzy ale szybko straciła siły. Strach i ciągłe wstrząsty nie pozwalały jednak zasnąć...

Chudy palił papierosa i rozmyślał - w Medyce nie było problemu, rutynowa kontrola, rutynowe procedury, wszytsko poszło jak po maśle. Ale kilku kolegów parę miesięcy temu wpadło więc trzeba uważać... debile włożyli żółwie pod zderzaki i jeden się wysunął, celnik zauważył i było po transporcie a teraz papuga za nimi łazi. To z kolei Łysy i jego ekipa zawalili sprawę, tak poupychali żółwie do tapicerki że wszytko im padło, dosłownie cały towar... tyle zmarnowanej benzyny, straconej kasy dla wschodnich celników i nic ani grosza zysku...
Jak zamieścić ogłoszenie adopcyjne (czyli oddam/przygarnę żółwia)
-> KLIKNIJ TU

Offline malwa

  • Pomocnik adopcyjny
  • Żółw leśny (Geochelone carbonaria)
  • *
  • Wiadomości: 2491
  • Reputacja: 69
Odp: Nowa powieść żółwiowa...
« Odpowiedź #12 dnia: 26.10.2008, 09:57:22 am »
Ty Chudy ,powiedzial kompan ja zem czytal ze w europie lampy i popielniczki z nich robia, moze z tych co padna by sie cos dalo zrobic.?Wiez sam ja kasa nie gardze. Moze i da ale ja czasu nie mam , zreszta wiez jak one smierdza gdy padna. Wiem , no ale pomysl Chudy wszystkie zywe nie zajada , a kazdy grosz sie przyda, Dobra... Dobra... patsz na droge i nie klamkuj tyle bo w takim tepie nigdy nie zajedziem , a ty tyle kilometrow jeszcze.   Juz nie moge , tak tu ciezko oddychac . Wystekal jakis starszy glos z gory. Trzymaj sie mamusiu . Dodala gromadka.  Kto tam ? Zekla Klemencja. Ale wszystkie glosy zamarly . Prosze odpowiedz , jestes tam jeszcze. Nikt nie odpowiedzial,  tylko cichutki placz w oddali . Klemencja desperadzko prubowala uspokoic placzka ,choc coraz bardziej trudno bylo jej samej powstrzymac od placzu.   Przepraszam , po chwily odpowiedzial glos , jestem Marcysia , a to moi bracia , moze wiez gdzie nas zabieraja ?co z nami bedzie?               

Offline Grzesiek

  • Żółw obrzeżony (Testudo marginata)
  • ***
  • Wiadomości: 166
  • Reputacja: 4
  • Żółw Grecki
Odp: Nowa powieść żółwiowa...
« Odpowiedź #13 dnia: 26.10.2008, 19:15:03 pm »
Mietek zaciągną się dymem z papierosa. Było już późno. Rzucał długi i smukły cień na pustą i już od dawna nie używaną stację benzynową.
Dostawa znowu się spóźniała. Jednak nie przejmował się tym. Był rutyniarzem. Zajmował się swoją fuchą już dobre kilka lat i miał spore doświadczenie. Nawet gdyby złapali dostawców to zanim wezmą się za przesłuchania on rozpłynie się aby powrócić kilka tygodni później. Zresztą nawet gdyby jakimś dziwnym trafem wpadło jakiemuś patrolowi tutaj przyjechać ,wokół rozciągały się lasy a 100m dalej miał schowany swój samochód.
Był zabezpieczony. Był doświadczony. Był fachowcem.
Cień stawał się coraz dłuższy ,aż w końcu całkowicie zniknął.
Na starej wybetonowanej drodze pojawiły się dwa światła.
No nareszcie są - pomyślał handlarz.
Za drzew wyłoniła się podjeżdżająca wolno ciężarówka. Silnik zgasł, drzwi się otworzyły. 

Hej Mietek jesteś tutaj? - z ciemności rozległ się głos.
Taaa. Bez zbędnych formalności macie towar? - odpowiedział handlarz
Ehem, 2 torby każda po 60 skorup tak jak chciałeś
Co 5 dam na straty, wiesz jak zdychają
Hej! Przedtem mówiłeś ,że co 6!
Chcesz kasę!? To nie pyskuj!

Biedna, głodna, wystraszona Klemencja poczuła nagle szarpnięcie. O nie! Błagam tylko nie to!! Dajcie mi spokój! Ja już tego nie zniosę!! Wszędzie wokoło czuła zapach śmierci! Część z tych żółwi znała. Z niektórymi samcami miała potomstwo. A teraz, prawie wszyscy nie żyli. Trudno było jej oddychać. Nie jadła i nie piła  ponad miesiąc. Nieustane uderzenia zaowocowały licznymi siniakami i paroma złamaniami. Czuła że prawa tylnica łapka jest strasznie opuchnięta i praktycznie nie może nią ruszać.
Nie miała już siły walczyć. Poddała się i czekała na śmierć która jakby na złość nie nastąpywała.

Chudy! Co to ma być!  - ryknął handlarz spojrzawszy na zawartość torby.
No jak to co? Żółwie. - odpowiedział głupawie chudy
Takie poobijane to ty se możesz w du*e wsadzić.
Eeee tam. Nikt nie zauważy. A tak wogule to co potem ludzie robią z tymi żółwiami
Hodują dla zabawy. Taka moda
Co w tym takiego ciekawego. Tempe to takie
A tobie co się nagle na filozofowanie wzięło!? Nie pyskuj bierz kasę i spadaj

Kolejne szarpnięcia. Całe ciało boli już tak ,że praktycznie nic nie czuje. Powoli zapada w wieczny sen. Ohh jak dobrze. Zaraz to wszystko się skończy. Nagle przed oczami staną jej widok pięknego Uzbekistańskiego stepu.
Niee!! Nie dam się! Przeżyję! Przetrwam!! Nie pozwolę! To się tak nie skończy!
Zebrawszy wszystkie pozostałe siły z rozpaczliwością starała się nie umrzeć.
W tym czasie nie rzucający się nikomu samochód handlarza toczył się w kierunku pierwszego klienta.

Offline raab70

  • Żółw egipski (Testudo kleinmanni)
  • *
  • Wiadomości: 260
  • Reputacja: 9
  • Warszawianka
Odp: Nowa powieść żółwiowa...
« Odpowiedź #14 dnia: 28.10.2008, 01:30:09 am »
Nastał spokój , nic się nie dzieje...oby ta chwila trwała jak najdłużej. Nie ma nagłych szarpnięć , zimna , i tych dziwnych zapachów...wreszcie spokój, gdyby nie ta noga , mógłbym czuć się jak w swojej norze...chcę spać , nic nie czuć ,tylko spać...
Nie wiem jak długo było mi tak dobrze , ale już czuję ,że coś się zmienia, ktoś tu jest...
                                                                              *
To najgorsze moje dni... Zawsze kiedy ten ,,pierwszy" dzień nadchodzi staram się do niego przygotować , myśleć ,że to tylko praca ,że robię co mogę ...,że przecież to nie ja jestem winien,  ale zawsze kiedy muszę to robić jest mi tak ciężko, widzę to wszystko z bliska i wiem ,że uczestniczę w czymś złym...Dziś będzie tak samo...
Wchodzę na zaplecze i już je czuję , ten dziwny zapach rozpoznam wszędzie, wiem ,że im bardziej natężony tym gorzej...
Jak zwykle worek leży pod ścianą, patrzę na niego i chciałbym stąd wyjść , udać ,że nic o tym nie wiem, że to nie moja sprawa, że to kto inny...Kraków to drogie miasto, szczególnie dla chłopaka ,który może liczyć tylko dla siebie...
Zaczynam zawsze tak samo, podgrzewam wodę ,szykuję miski... i worek na te ,które nie przeżyły...robię wszystko ,żeby jeszcze nie zajmować się workiem...
Potem, już pozostaje tylko jedno.
Otwieram i wyjmuję pierwszego, zrywam taśmę, oglądam pobieżnie i wkładam do miski, do tej niebieskiej, tu zmieści się ich prawie dziesięć, lezą w wodzie, rzadko który się poruszy, staram się na nie nie patrzec , teraz następna miska...
Ten pierwszy  zawsze mnie zaskakuje, choćby był dwudziestym wyjętym , to dla mnie zawsze jest pierwszym...nie mogę się do tego przyzwyczaić ... wyglądają zawsze tak podobnie, zanim zerwę taśmę ...już wiem ,że trafi do miski zielonej , tej miski nie znoszę...stoi najbliżej drzwi.
Później już szybko następne, najgorsze mam za sobą...
Dziś w zielonej mam dziewięć , całkiem nieźle bo ostatnio było szesnaście, jak zwykle zmieniam im wodę i zaczynam się przyglądać reszcie , niektóre próbują reagować jak je podnoszę i myję ,ale większość nie ma sił aby jakoś mocniej reagować.
Po godzinie odmakania , te w lepszej formie ,próbują oddawać mocz , kiedy piją to już bardzo dobry znak...
Te które mogę przekładam do zagródki, to mój patent...tu mają dojść do siebie ,mój poprzednik trzymał je na betonie ,zagradzał część pomieszczenia dwoma zbitymi deskami i sprawę ich czasowego pobytu miał załatwioną...Moja zagródka to już inny świat...po pierwsze ma formę szafy bez pleców , na każdej półce , a jest ich pięć wkładam średnio dziesięć sztuk, po drugie stoi przystawiona do kaloryferów , najbardziej korzystają z tego te z dolnych półek, ale łudzę się ,że te z górnych też maja lepiej niż na podłodze. Trudno było przekonać szefa , do takiej inwestycji , ale jak powiedziałem ,że w takiej szafie będą zamykane drzwi i jakby ktoś obcy wszedł to nawet się nie domyśli co w niej jest , zmiękł i sam kupił materiały, tylko na lampy się nie zgodził dał tylko na jedną...no cóż to i tak postęp. Lampa każdego dnia grzeje inna półkę , nie można mieć wszystkiego. Dobrze chociaż ,że jak zobaczył siano nic nie powiedział...lepiej ,żeby w ogóle mało mówił.
No to pierwszą mam zapełnioną, teraz następna... 
Dałbym sobie rękę obciąć, że temu zakrwawionemu w zielonej misce , nie wystawała jeszcze przed chwilą żadna łapa...a teraz proszę cała jedna...zobaczymy, może mam zwidy, człowiek czasem widzi to co chce widzieć.
                                                                          *
Woda , tak mi jej brak, gdybym tylko mógł się napić, i ta noga ,znów to nieznośne pulsowanie, jakbym mógł choć ją wyprostować... tak jakoś mi ciepło , zupełnie inaczej niż przedtem , ależ boli... wyprostować , wyprostować ją jak najprędzej , ten ból ...taki inny , jakby kość tarła o kość, jeszcze trochę ... nie wiem skąd ta ulga ,ale jakby troszkę lżej , ciągle pulsuje ...
I do tego ta ciągła natrętna myśl o wodzie , dosłownie jakbym leżał w wodzie, dosłownie jak ostatnim razem...na wolności...
                                                                           *
No proszę , okazuje się ,że ta krew to nie z pękniętej skorupy, jakiś inny żółw wykrwawił się na niego, jego szczęście ,że wyprostował tę łapę...pierwszy taki przypadek...ma chłopak fart. Zaraz się nim zajmiemy...
Po umyciu wygląda całkiem nieźle, teraz na sianko i pod lampę , zobaczymy , co z tego wyjdzie... trafił na najwyższą półkę może przyniesie mu szczęście...
Na dziś już koniec , pozostaje wrzucić zawartość zielonej miski do worka i zostawić przy drzwiach, szef nigdy nie mówił co z nimi robi , ale na śmietnik raczej nie wyrzuca...
Musze się śpieszyć bo się spóźnię na zajęcia...trochę za długo dzisiaj zeszło , a tu za nadgodziny raczej nic nie dostanę...
Zamykam drzwi i wracam do normalnego świata...kto by pomyślał...zobaczymy  jak sobie da radę , byłby pierwszy ,który wyszedł z zielonej miski, trzeba się nim zając , ta łapa nie wyglądała dobrze...
Nie ma głupich pytań , są tylko głupie odpowiedzi...